Czas wielki ruszyć na południe wyspy, do ciepła, morza i słodkiego lenistwa. Chcieliśmy w końcu wyglądać jak ta krowa. Taki miał być relaks. Jednak, żeby już do końca nie zataplać się w beztrosce Magda przeforsowała pomysł wybrania się do pobliskiego Parku Narodowego.

Film z tego naszego zwiedzania parku możecie zobaczyć klikając tutaj. Niestety nie było tak pięknie do końca i tutaj zwinnie zmierzamy do twierdzenia z tytułu - zawsze płać z góry. Ogólnie trzymamy się tej zasady jak małpa gałęzi i każdemu to polecamy. Dlaczego? Ano dlatego, że przed usługą cena jest znana i potwierdzona przez obie strony, jak się przy płaceniu zmieni to można odwrócić się na pięcie i poszukać lepszych warunków u konkurencji. Po wykonaniu usługi jest już musztarda po obiedzie. A tego nie chcemy. Zawsze też prosimy o potwierdzenie zapłaty. Choćby gościu napisał cenę i podpisał na własnej wizytówce czy wydartym kawałku gazety - jest dowód. Przede wszystkim jest to zabieg psychologiczny. Gość wie, że już nie warto z nami kombinować i nie wyskoczy, z krótkotrwałą amnezją dotyczącą rozliczeń.
Tym razem jednak nasza czujność została uśpiona. Gość zaproponował nam przyzwoitą cenę za zwiedzanie parku. Po kilkunastokrotnym zapytaniu czy, aby cena dotyczy wszystkiego czyli wstępu, przewodnika i jeepa i otrzymaniu za każdym razem potwierdzenia umówiliśmy się na następny dzień bardzo wcześnie rano. Zanim wsiedliśmy do jeepa postanowiliśmy starym zwyczajem najpierw zapłacić. Ponieważ spaliśmy również w "ośrodku turystycznym" jegomościa chcieliśmy zapłacić za wszystko razem. Coś koleszka zaczął mieszać, że to osobno trzeba i żebyśmy zapłacili za pokój a potem za park, bo to się płaci przy wjeździe.
Swoją drogą dlaczego mieliśmy nieopłacony pokój to też nie wiem. Wszystko przez to, że Hambantota to sztandarowy przykład problemów z noclegiem. Drogo i ciężko znaleźć. Chodziliśmy po tym małym miasteczku dość długo no i nie dało rady znaleźć nic. Aż w końcu o dość późnej porze trafiliśmy na tego "biznesmena".
Tak uśpił naszą czujność, że łyknęliśmy wszystko jak młode pelikany. Zapłaciliśmy za wstęp do parku przy bramie z budą. Zwiedziliśmy wszytko ładnie, po czym zostaliśmy odwiezieni do centrum i nagle przypomniało się gościowi, że musimy jeszcze zapłacić za jeepa. Nie muszę mówić, że cena była z kosmosu.
Na dokładkę podszedł do nas jakiś emerytowany Niemiec, samozwańczy sędzia w tym sporze, zaopatrzony w szereg uprzedzeń do Polaków oraz ogólnie do Europy środkowej i wschodniej. Ciśnienie miałem podniesione do granic!
Dlatego to był ostatecznie ostatni (sic!) raz kiedy nie zapłaciliśmy za usługę z góry, żądając potwierdzenia wpłaty. Niestety umowa słowna przed, bywa mało wiążąca. A ty zawsze będziesz na przegranej pozycji. Nienawidzę tego typu żerowania na turystach. Niestety, ale w czasie podróży często trzeba się z tym zmagać i trzeba mieć wyjątkowo zaostrzone ograniczenie zaufania.
![]() |
Portowe miasto z uśpionym potencjałem. |
![]() |
Hambantota wygląda dokładnie tak jak ten pomnik. |

![]() |
Od lewej: Magda, przewodnik, OSZUST, kierowca |
![]() |
Samo miejsce na szczęście było dość malownicze. |

![]() |
Wiedzieliście, że pawie z tymi wielgachnymi ogonami są w stanie latać? I to bardzo wysoko latać! |