Haputale. Zatrzymaliśmy się w małym, przyjemnym guesthousie. Dookoła boskie widoki: pagórki, góry, lasy tropikalne, plantacje herbaty, ścieżki wyryte w czerwonej glebie. Właściciel tego hostelu ma na imię Saman - tak jak jedno z ważniejszych bóstw na Sri Lance, z którym wiąże się mnóstwo legend i opowieści; opowiedział nam trochę o swoim nastawieniu do informacji o jego kraju w mediach zagranicznych. Jego zdaniem Sri Lanka bardzo dobrze radzi sobie z wielokulturowością i wszystkim co się z tym wiąże. Największą winą za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o konfliktach etnicznych obarcza NGO-sy, natomiast terroryści, którzy byli odpowiedzialni za ataki w kilku miejscach kraju zostali ujęci i nie mają wiele wspólnego ze zwykłymi mieszkańcami. Całe swoje życie spędził w Haputale. Sam jest Syngalezem i wyznaje buddyzm, jego sąsiad z kolei jest Tamilem i wyznawcą hinduizmu, a na ulicy powyżej mieszkają muzułmanie. Każdy z nich swoje święta obchodzi w innym czasie i w inny sposób, ale nikomu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, dzielą się jedzeniem które przygotowuje się na uroczystości. Sri Lanka jest naprawdę bardzo zróżnicowana zarówno kulturowo jak i wyznaniowo.
Miejsce, w którym jesteśmy słynie jednak przede wszystkim z plantacji herbaty. Więcej na ten temat w filmiku poniżej.