Potraficie sobie wyobrazić DWA MILIONY TON? Można by z tego zrobić około 40 Titaników lub około 200 wież Eiffla! I nie mówimy tutaj o ilości bomb zrzuconej na cały kraj, który właściwie oberwał przy okazji, ale tylko o jego konkretnej prowincji!
Skala tych amerykańskich "pamiątek" jest nieprawdopodobna nawet po tylu latach (bombardowanie było pomiędzy 1964 a 1973 rokiem). Bomby są wszędzie i zostały jakby wplecione w rzeczywistość i krajobraz. Każdy (i tu nie przesadzam) ma tu praktycznie swoje własne muzeum tamtych czasów. Broń i niewybuchy są wszędzie czy to w restauracji, w hostelu czy też po prostu na prywatnym balkonie. Co kawałek mijamy kratery, które są jakby bliznami tego miejsca.
Trudno oddać w kilku słowach i na kilku zdjęciach to o czym staram się wam opowiedzieć. Brzmi to abstrakcyjnie, ale niestety jest prawdą. Podejrzewam, że wojna jest czymś nie do wyobrażenia dla kogoś kto jej nie przeżył. Ja widziałem tylko blizny po niej i samo to było przerażające. I pomyśleć, że to wszystko dlatego, że paru kolesi na górze postanowiło prężyć muskuły.
Prowincja Phonsavan, Laos
![]() |
Prywatny balkon na który zostaliśmy zaproszeni |
![]() |
To nie muzeum, to prywatny zbiór przy hostelu |
![]() |
Nie muzeum - przydrożna restauracja |
![]() |
Krater wielkości stawu po amerykańskiej bombie |


