Bangkok to wielkie miasto, które jako pierwsze wciągnęło mnie na całego. Po kilku dniach było jasne, że tu jeszcze wrócę.
Bangkoku nie da się opisać tak po prostu. Nie wiem nawet od czego powinno się zacząć, bo to miasto rozmaitości. Ok może właśnie od tego, bo Bangkok to zarówno nowoczesna aglomeracja z parkami i drapaczami chmur jak również klimatyczne azjatyckie miasto z licznymi straganami.
Od zawsze mam tak, że wolę pojechać w nowe miejsce zamiast wracać tam gdzie już byłem. Nigdy nie jest się w stanie do końca poznać danego miejsca jeżeli przybywasz do niego tylko na kilka dni więc uczucie, że zostało jeszcze tyle do zobaczenia towarzyszy mi często, jednak po Bangkoku jest ono najsilniejsze ze wszystkich. Dlatego zaraz po wyjechaniu wiedziałem, że tu jeszcze wrócę i faktycznie stanie się to jeszcze w tym roku.
Przede wszystkim Bangkok to jego ulice na których dzieje się wszystko - dosłownie wszystko. Tu jest życie, tu jest dynamika. Wystarczy spacer ulicami Bangkoku i już jesteś w centrum wydarzeń. To jest to co w Azji jest dla mnie tak pociągające. Mam wrażenie, że w Europie wszystko dzieję się "wewnątrz" - w teatrze, w kinie, w kawiarni, w pubie, natomiast ulice służą tylko do przemieszczania się i ewentualnie rozdawania ulotek. W Azji jest odwrotnie a Bangkok zapamiętałem właśnie jako jedno z najbardziej wyrazistych miejsc. Ciekawe co przyniesie tegoroczna konfrontacja.
EDIT: Jak wypadła konfrontacja możecie się przekonać tutaj.
*zdjęcia Tomek i Magda
