Trafiłeś do Krabi? Pędź do najbliższej wypożyczalni skuterów i gnaj przed siebie, bo okolica jest dużo ciekawsza od samego miasteczka.
Do Krabi dostaliśmy się po dość ciekawej przeprawie z malezyjskiej wyspy Langkawi na terytorium Tajlandii. Prawda jest taka, że zupełnie nie wiedzieliśmy w co się pakujemy, ale jednocześnie perspektywa wracania na ląd i tam przechodzenia przez granicę nie była zbyt kusząca.
Właściwie cała ta przeprawa z Malezji do Tajlandii, w moim odczuciu, była jakby kwintesencją tego, czym te dwa kraje się od siebie różnią. Oto w jednej chwili trafiliśmy z ładnej, ale dość jednostajnej Malezji, gdzie ludzie są naprawdę życzliwi i pomocni, do kraju przepięknego, zachwycającego widokami na każdym kroku, będącego kwintesencją tej części świata, ale niestety z ludźmi którzy kombinują jakby tu od ciebie wyciągnąć trochę grosza. Jeśli ktoś chciał nam pomóc, choćby w znalezieniu drogi, to tylko za opłatą.
Nagle przyszło nam zmierzyć się z zupełnie inną mentalnością, co było chwilami dość irytujące, bo nikt nie podawał pewnej stawki a również usługa często różniła się od obiecanej. Tak właśnie wyglądała nasza przeprawa.
Wsiedliśmy w łódź która płynęła do Tajlandii do miejsca do którego można dostać się autobusem do Krabi teoretycznie bez problemu. Wylądowaliśmy faktycznie w Tajlandii i na szczęście mogliśmy nabyć wizę na tym przejściu. Okazało się jednak, że jesteśmy kilkanaście kilometrów od najbliższego miasta skąd odchodzi jakikolwiek autobus. A my bez lokalnej gotówki. Pomoc się znalazła i nawet do bankomatu nas zawiozła, ale za odpowiednią stawkę. Naprawdę dziwnie to było urządzone - nieco szemranie.
O ile w Malezji można było bez mrugnięcia zaufać praktycznie każdemu, o tyle tutaj musieliśmy się mieć na baczności oraz wszystko sprawdzać i upewniać się, że jest takim za jakie jest podawane po kilka razy.
Samo Krabi nie jest wielce interesujące. Raczej warto tutaj po prostu poszukać taniego noclegu po czym jak najszybciej wsiąść na wynajęty czym prędzej motorek i ruszyć przed siebie - tak po prostu. Na pewno dojedziecie w ciekawe miejsce - no i jeszcze do tego sama jazda, która przecież jest przyjemnością. Ech te azjatyckie motorki.
 |
Bardzo popularne łodzie z wyciągniętymi śrubami |
 |
Góry wyglądają jakby ktoś wyrwał połacie ziemi i rzucił niedbale gdzie popadnie |
 |
Nie bez kozery miejsce to nazywa się Krabi |
 |
jest ich wszędzie mnóstwo |
 |
Śpieszę z tłumaczeniem napisu na butelce - Tam jest napisane "Pepsi" ;) |
 |
Postanowiliśmy się wybrać na wycieczkę na pewną świętą górę |
 |
Małpy naprawdę wchodzą na głowę każdemu |
 |
Na samym szczycie góry był wielki pomnik Buddy |
 |
Okolica jest niesamowita - góry wyglądają jakby ktoś je tu przypadkowo przyniósł |
 |
a z drugiej strony zupełna równina po horyzont |
 |
Podróżując wypożyczonym motorkiem trafiliśmy na tą plażę |
 |
gdzie zamiast piasku były muszelki |
 |
coś niesamowitego |
 |
Jedna z tysięcy a może i milionów "restauracji" w Azji. Tak, tęsknimy :) |
*zdjęcia: Magda i Tomek